Z życia gwiazd
“Rolnik szuka żony”: Ile zarabiają rolnicy za udział w programie? Waldek wszystko zdradził!
10 edycji Rolnik szuka żony powoli dobiega końca. Nie da się ukryć, że jednym z barwniejszych bohaterów reality-show, który zdecydował się poszukać miłości w programie, jest Waldek. Rolnik z Wielkopolski postanowił niedawno zorganizować na swoim profilu popularne Q&A, a jedno z pytań zaciekawionego internauty dotyczyło stawki, jaką otrzymał za udział w reality-show. Waldek bez skrępowania wyjawił, ile zarobił.
Najnowsza edycja programu Rolnik szuka żony dostarcza widzom dużo emocji. W jubileuszowym 10 sezonie reality-show ponownie pięciu rolników starało się znaleźć swoją drugą połówkę, a byli nimi Artur, Waldemar, Dariusz, Agnieszka i Anna.
Finał Rolnik szuka żony, który zbliża się wielkimi krokami, będzie momentem prawdy, a uczestnicy w końcu będą mogli zdradzić, jak potoczyły się ich losy poza kamerami. Jak na razie, pozostaje nam czekać na finałowy odcinek, który zapowiada się emocjonująco.
Ile zarabia się za udział w “Rolnik szuka żony?
Waldek to bez wątpienia jeden z najbardziej kontrowersyjnych uczestników najnowszej edycji Rolnik szuka żony. Swoim zachowaniem już nie raz podpadł widzom. Mimo wszystko 41-letni rolnik zdaje się nie zważać na krytyczne komentarze pod swoim adresem w ostatnim czasie i aktywnie prowadzi swój profil w mediach społecznościowych.
Niedawno rolnik zdecydował się odpowiedzieć nawet na kilka pytań ze strony swoich obserwatorów. Co ciekawe, jedno z nich dotyczyło zarobków uczestników w Rolnik szuka żony. 41-letni rolnik zapytany został, ile zarobił za udział w programie.
Waldemar nie zostawił tego pytania bez odpowiedzi. Jak przyznał na początku, dość czego spotyka się z podobnymi zapytaniami, jednak jak wyjawił, biorąc udział w Rolnik szuka żony, nie zarobił nic.
“To często zadawane pytanie. Nie zarobiłem z programu ani grosza” – przyznał rolnik
Osoby, które spodziewały się, że bohaterowie Rolnik szuka żony mogą zarobić coś, zgłaszając się do programu, będą zatem zawiedzione. Wszystko wskazuje bowiem na to, że zarówno rolnicy, jak i kandydaci, którzy piszą listy, nie otrzymują za to żadnego wynagrodzenia.
Zaskoczeni?