Rozrywka
”Sprawa dla reportera”: To koniec kultowego programu TVP? Elżbieta Jaworowicz w tarapatach!
Sprawa dla reportera to już kultowa produkcja Telewizji Polskiej. Wraz ze zmianami, które następują w rządzie, wiele osób pracujących w TVP drży o swoją przyszłość. Czy Elżbieta Jaworowicz, która od lat była filarem telewizji rządowej ma się również czego obawiać? Głos w tej sprawie zabrał medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego i jak podkreślił: “to format podobny do dinozaura – trochę skazany na zagładę”.
Kontrowersje w Sprawie dla reportera
Program Sprawa dla reportera to jedna z najdłużej emitowanych produkcji Telewizji Polskiej, istniejąca na antenie przez niemal 41 lat. Jednak ostatnie lata przyniosły wyraźny spadek zainteresowania widzów, co skłoniło producentów do poszukiwania innych środków, które podniosą oglądalność. Podjęte kroki jednak nie zawsze były dobrze odbierane przez widzów.
Kiedyś cieszący się dużą popularnością format interwencyjny z Elżbietą Jaworowicz w roli głównej, z biegiem czasu zaczął tracić swoją atrakcyjność. W odpowiedzi na to producenci postanowili wprowadzić pewne zmiany mające przyciągnąć nowych widzów. Niestety, te kroki często odbiegały od pierwotnych założeń programu zapraszając kontrowersyjnych gości, takich jak Tamara Gonzalez Pera, znana wcześniej jako Macademian Girl, specjalistka od “ustawień systemowych i soul coach”.
ZOBACZ TAKŻE: Elżbieta Jaworowicz zaśpiewała w “Jaka to melodia?” Internauci: „Tego nie da się słuchać”
Także gwiazdy disco polo znalazły się na scenie Sprawy dla reportera. Momentem, który wzbudził ogromne emocje, był odcinek, w którym Jaworowicz relacjonowała dramatyczną historię pani Maryny, ofiary przemocy domowej. Niestety, zamiast skupić się na problemach zaproszonego gościa, producenci zdecydowali się na nietypowy krok. Zaprosili do studia zespół Masters, który wykonał utwór “Żono moja”. To wydarzenie wzbudziło kontrowersje, kiedy bohaterka programu zaczęła płakać, co miało poruszyć widzów.
To koniec Elżbiety Jaworowicz w Sprawie dla reportera?
Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl podkreśla, że Sprawa dla reportera przypomina dinozaura w dzisiejszym świecie mediów. Według niego, problemy programu nie są bezpośrednio związane ze zmianami w Telewizji Polskiej, lecz wynikają z zaniku zainteresowania. Szynol zauważa, że próby uatrakcyjnienia programu to daremna walka, zwłaszcza gdy zmiany nie są spójne z pierwotną koncepcją programu.
“Dla mnie ten program to już trochę przeżytek i to na kilku płaszczyznach. Pozostaje bardzo długo na antenie, a czasy się zmieniają, wymagania odbiorców także […] Ten program w takim kształcie i tak prowadzony nie jest w stanie przyciągnąć żadnych nowych odbiorców. To format podobny do dinozaura – trochę skazany na zagładę”
Krytycznie wypowiadając się na temat przyszłości Sprawy dla reportera, Szynol wskazał na konieczność zmiany prowadzącego. Jego zdaniem, Elżbieta Jaworowicz nie przemawia już do młodego pokolenia i konieczna jest również przemyślana zmiana samej formuły programu. Podkreślił także, że nadmierna rozmowa czy wymuszone występy muzyczne tylko pogłębiają problem słabnącej oglądalności.
“To wymaga mimo wszystko zmiany prowadzącego. Wiem, że to ryzykowne zagranie, ale jeśli mamy przyciągnąć 30-40 latków to mam wrażenie, że pani Elżbieta Jaworowicz nie jest już osobą, która przemawia do nich odpowiednim językiem. Trzeba też pomyśleć nad inną formułą” – podkreślił.
W świetle jego słów przyszłość Sprawy dla reportera wydaje się niepewna. Czy producenci zdecydują się na radykalne zmiany, czy też program przetrwa, tylko czas pokaże.
Źródło: wirtulanemmedia.pl / Instagram / Akpa