News
Rutkowski ujawnił swoje stawki za zlecenia. Te kwoty nie jedną osobę zwalą z nóg
Nie da się ukryć, że Krzysztof Rutkowski to dziś najpopularniejszy detektyw w Polsce. 62-latek od lat prężnie prowadzi swoją firmę i zdecydowanie nie narzeka na brak klientów. Ostatnio Rutkowski był gościem w podcaście Wojewódzkiego i Kędzierskiego, gdzie podzielił się szczegółami dotyczącymi swoich zarobków.
Krzysztof Rutkowski to bez wątpienia jeden z najbardziej rozpoznawanych detektywów w naszym kraju. Mężczyzna wspólnie ze swoim biurem detektywistycznym z sukcesem rozwiązał już wiele spraw.
Niedawno widzowie stacji Polsat oglądać go mogli w najnowszej edycji programu Taniec z Gwiazdami. Udział 62-latka w tanecznym show był dla niektórych zaskakujący, a Rutkowski przyznał, że traktował to wyłącznie jako przygodę. Jak sam zdradził, nie zdecydował się na udział w TzG ze względu na to pieniądze, a jeszcze przed tym, zanim trafił na parkiet, zdradził, że wynegocjowane przez siebie stawki przeznaczy na cele charytatywne.
Zobacz także: Rutkowski wymownie komentuje swoje odpadnięcie z programu! To jeszcze nie koniec
Stawki Krzysztofa Rutkowskiego
Niedawno Rutkowski był gościem w podcaście “WojewódzkiKędzierski”, gdzie opowiadał między innymi o swojej pracy. Jak przyznał, sam jest milionerem, a zarobione pieniądze zarobił uczciwie. Detektyw zdradził przykładowe stawki swojej firmy, np. klientka zlecająca sprawdzenie wierności swojego męża, musi liczyć się z wydatkiem 2 tys. złotych dziennie.
„2 tys. zł to jest dzienna obsługa zdradzanego męża” — ujawnił.
Biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego często rozwiązuje sprawy porwań rodzicielskich. Stawki za odnalezienie dziecka uzależnione są od możliwości finansowych klientów.
„Za porwanie rodzicielskie te stawki są dużo niższe. Za porwanie dla okupu są zależne od tego, jakie ci ludzie mają możliwości ekonomiczne”
W przypadku porwań dla okupu ceny zaczynają się od 10-15 tys. euro.
„Tak czy inaczej, tę robotę musimy robić, bo pomagamy ludziom, czy ci ludzie mają pieniądze, czy nie mają pieniędzy. Zazwyczaj porywani są bogaci ludzie, nikt biedaka i golasa nie zabiera, bo po co. Porwanie może kosztować około 10-15 tys. euro, którymi zaczynamy” — mówi Rutkowski.
Jak wyznał Rutkowski, stawki za swoją pracę uzależniają też od obrotu firm, które zgłaszają się do nich po pomoc. Zdarzają się takie zlecenia, za które przyjmują nawet 100 tys. euro.
„Są zlecenia, które przyjmujemy za 100 tys. euro plus vat, np. firma, która ma obrotu dziennego 5 mln zł i jest próba jej złowrogiego przejęcia“
„Wewnątrz rodziny dochodzi do konfliktu, jest spór i ktoś komuś tę firmę chce odebrać. Osoba, która czuje się zagrożona, zgłasza się do nas. Robimy zabezpieczenie, czyszczenie tematu i doprowadzamy do tego, że na fotelu prezesa dalej pan siedzi, czyli robimy pewnego rodzaju woltę i doprowadzamy do legalnego rozwiązania tematu. Ktoś płaci w tym momencie 100 tys. euro plus vat, mało tego, mówi, musicie nas obsługiwać, czyli zlecenie się przedłuża i dopłaca nam, powiedzmy 50 tys.” — wyjaśnił
Krzysztof Rutkowski nigdy nie ukrywał, że lubi swoją pracę, która dostarcza mu także dużo satysfakcji. Jak dodał, zarobił już w życiu tyle, że nie musiałby więcej pracować.
„Mój status ekonomiczny pozwala mi na to, że nie muszę pracować do końca życia. To są uczciwie zarobione pieniądze. Od 2015 r. odprowadziłem 3,5 mln zł podatku” -zdradził
źródło: WojewódzkiKędzierski/AKPA/Instagram