W czwartek, 26 lutego podano oficjalną przyczynę śmierci Aleksandra Doby. Podróżnik zmarł, spełniając swoje kolejne marzenie. Aleksander Doba odszedł w wieku 74-lat, zdobywając szczyt Kilimandżaro, z którego już nie wrócił. Klub organizujący podróż w obszernym oświadczeniu odniósł się również do nieprawdziwych doniesień, które od kilku dni pojawiały się w mediach.
Aleksander Doba zasłynął po tym, jak samotnie przepłynął kajakiem z Afryki do Ameryki Południowej. Niemniej jednak jego lista dokonań jest naprawdę imponująca i pomimo przybywających mu lat, on nadal spełniał swoje marzenia. Został utytułowany “Podróżnikiem Roku 2015” czasopisma “National Geographic”. Ponadto został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymał także Medal Stulecia Odzyskanej Niepodległości.
O śmierci niesamowitego podróżnika poinformowała jego rodzina w mediach społecznościowych. Wówczas mogliśmy przeczytać:
“Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 22 lutego zmarł wielki kajakarz Aleksander Doba. Zmarł śmiercią podróżnika zdobywając najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro spełniając swoje marzenia. Pogrążona w żalu żona, synowie, synowe i wnuczki”.
Jak wiadomo, Aleksander Doba spełnił swoje kolejne marzenie i zdobył Kilimandżaro. To właśnie na szczycie zasłabł i następnie stracił przytomność, której już nie odzyskał. Z relacji ekipy organizującej pobyt w Afryce wynika, że Doba przez cały pobyt nie skarżył się na złe samopoczucie. Miał regularnie badane tętno i natlenienie krwi. Co więcej, podczas wejścia towarzyszyło mu dwóch przewodników. Wejście trwało 5 dni i było prowadzone trasą rekomendowaną do sprawnej aklimatyzacji.
W Tanzanii przeprowadzono sekcje zwłok podróżnika. Teraz podano oficjalną przyczynę śmierci Aleksandra Doby i okazuje się, że zmarł on z przyczyn naturalnych:
“Pragniemy poinformować, że według aktu zgonu wydanego przez Zjednoczoną Republikę Tanzanii, śmierć Aleksandra nastąpiła z przyczyn naturalnych. W tym momencie absolutnym priorytetem jest dla nas kontakt z rodziną Aleksandra Doby oraz dopełnienie wszelkich formalności. […]” – poinformowali przedstawiciele Klubu Podróżników “Soliści”.
Aleksander Doba z powyższym klubem współpracował od lat. Jak również podkreślili w swoim oświadczeniu, podróżnik miał zapewnioną najlepszą opiekę:
“Lokalna agencja dysponowała zestawami pierwszej pomocy, butlami tlenowymi, rozbudowaną apteczką z lekami na chorobę wysokościową i wszystkimi niezbędnymi przy takich wyprawach środkami. Zabezpieczenia były dostępne podczas całej wyprawy, w tym podczas ataku szczytowego. Chcielibyśmy podkreślić, że podczas całej wyprawy, w tym wejścia na szczyt, Aleksander Doba nie zgłaszał i nie wykazywał żadnych objawów, które mogłyby wskazywać na problemy zdrowotne. Aleksander był bacznie obserwowany przez przewodników oraz przechodził rutynowe kontrole, podczas których mierzone miał tętno, natlenienie krwi, a także był pytany o samopoczucie”– zakomunikowano.
Aleksander Doba odszedł, będąc w podróży i spełniając swoje kolejne marzenie…