Nowy program „Love Island. Wyspa Miłość” dopiero co się zaczął, a już przysparza widzom sporo emocji. Jednak widzowie mają sporo wątpliwości, jeśli chodzi o autentyczność uczestników! Skandal w „Love Island”?
„Love Island” swój debiut miał w poniedziałek. Wtedy pięciu mężczyzn i pięć kobiet dobrało się w pary. W międzyczasie w show pojawiło się dwóch nowych mieszkańców luksusowej willi. Aby przetrwać w programie, uczestnicy muszą wciąż pozostawać w parze. Ten komu się nie uda, odpada.
Mimo, że program dopiero co się zaczął, już wzbudza kontrowersje. Wszystko to za sprawą uczestników, których widzowie podejrzewają, że są podstawieni.
Pierwszą podejrzaną jest Monika Kozakiewicz. Piękna blondynka nie jest nowicjuszką w świecie show- biznesu. Jak się okazuje, pracuje jako makijażystka znanych gwiazd, a prywatnie jest ponoć znajoma prowadzącej program, Karoliny Gilon. Wystarczy tylko spojrzeć na profil Instagramowy Moniki, a można zauważyć, że z jej usług korzystało mnóstwo polskich gwiazd, m,in. Marcelina Zawadzka, Maja i Sonia Bohosiewczi, Klaudia Halejcio, Natasza Urbańska, Wiktoria Gąsiewska.
Również dla Ady Śledź udział w programie nie jest debiutem telewizyjnym. Dziewczyna brała udział już w innym show „Apetyt na miłość”, gdzie szukała już miłości. Już wtedy jej wielkim marzeniem było, by zostać słynną modelką.
Kolejną niespodzianką jest fakt, że programowa para Sylwia Madeńska i Damian Habiera poznali się przed programem, podczas wakacyjnej trasy Dwójki Lato, muzyka zabawa.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła osoba Dominika S. Mężczyznę podejrzewano o granie w filmach porno, o czym pisaliśmy tutaj. Wszystko się okazało prawdą, gdy Dominik wyznał swojej partnerce Oliwii, że grywał w filmach dla dorosłych.
Przypomnijmy, że w konkurencyjnym programie, w zeszłym sezonie również podejrzewano, że uczestnicy „Big Brothera” są podstawienia. Czy przypuszczenia są słuszne?