Sprawa Iwony Wieczorek jest na świeczniku mediów od ponad 12 lat. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że śledztwo ponownie nabrało tempa. Tym razem doszło do zatrzymania mężczyzny, który był obecny feralnej nocy. Paweł P. został zatrzymany i usłyszał już zarzuty, w tym ten dotyczący mataczenia w śledztwie. Jak podają media, mężczyzna po zniknięciu Iwony Wieczorek miał bez niczyjej wiedzy przebywać w jej domu i usuwać pliki z komputera. Co jeszcze wyszło na jaw?
Sprawa Iwony Wieczorek wraca do mediów jak bumerang. Jedną z ostatnich osób, która widziała dziewczynę, był jej kolega. Paweł P. feralnej nocy bawił się wraz z zaginioną w jednym sopockich klubów, jednak po kłótni ich drogi miały się rozejść. Chłopak następnie był aktywny podczas poszukiwań dziewczyny, które do tej pory nie przyniosły odpowiedzi na pytanie, co wydarzyło się 17 lipca 2010 roku.
“To jest prosta sprawa, tak naprawdę, ale od 12 lat nikt nie potrafi jej rozwiązać. To świadczy o tym, że musi tam być jakieś drugie dno. Trudno mi uwierzyć, żeby młoda dziewczyna po kłótni o nic poszła sześć kilometrów do domu w nocy”- powiedział Bartłomiej Mostek, dziennikarz kryminalny.
W rozwiązanie tej zagadki zaangażowali się policjanci ze słynnego Archiwum X. Już dwukrotnie przeszukali dom Pawła P., a 14 grudnia doszło do zatrzymania mężczyzny oraz jego partnerki Joanny S. Zatrzymany usłyszał zarzuty dot. utrudniania śledztwa, oraz dwa inne, jednak nie został aresztowany wraz ze swoją partnerką. Teraz Fakt dotarł do szczegółowych informacji odnośnie do stawianych mężczyźnie zarzutów.
ZOBACZ TAKŻE: Jackowski nie chce mieć nic wspólnego ze sprawą Iwony Wieczorek! Zaskakujące stanowisko jasnowidza
Pierwszy z zarzutów mówi o tym, że Paweł P. bez zezwolenia wszedł do mieszkania Iwony Wieczorek za pomocą kluczy, które dziewczyna zostawiła dzień wcześniej u koleżanki. Śledczy podkreślają, że miał to zrobić, aby zapoznać się z plikami znajdującymi się na komputerze zaginionej. Miał dokonać w nich zmian, a nawet usunąć niektóre pliki. Co więcej, miał wysłać również wiadomości z komunikatora, w których podawał się za matkę zaginionej. Sugerował w nich, że dziewczyna jest w jednym z zagranicznych domów publicznych.
Zarzuty dotyczą również podejmowania działań zmierzających do odsunięcia od śledztwa jednego z policjantów, który miał sugerować, że “za tę sprawę, to on sobie samochód wyremontuje”.
Ostatni z zarzutów dotyczący zaginionej mówi o tym, że Paweł P. podawał w mediach nieprawdziwe informacje dotyczące przeszukania w jego domu. Mężczyzna podkreślał, że podczas przeszukania użyto psa do wykrywania zwłok, doszło do uszkodzenia mienia oraz grożono mu pobiciem.
Głos w tej sprawie zabrał obrońca Pawła P., który podkreślił, że do żadnego z powyższych zarzutów mężczyzna się nie przyznał.
“Niepotrzebne jest to stawianie się raz w miesiącu w komendzie policji. Mój klient cały czas jest przecież do dyspozycji. I będziemy skarżyć poręczenie majątkowe, bo ono donikąd nie prowadzi (i nie ma znaczenia — red.) dla dobra postępowania. Poza tym trzeba mieć pieniądze, by to zapłacić. Zobaczymy, będziemy decydowali, mamy na to siedem dni. Postanowienia zapadły w piątek, czyli do piątku mamy czas“- powiedział mecenas Krzysztof Woliński.
Dodatkowo adwokat Pawła P. odniósł się do przesłuchania swojego klienta w Krakowie. Przypomnijmy, że mężczyzna został zatrzymany w Gdańsku, a na przesłuchanie został przewieziony przez całą Polskę.
“Smutne jest to, że musiało dojść do takiego aktu medialnego, że z takimi szykanami odbyło się to przesłuchanie. Ono mogło się odbyć po pierwsze w Gdańsku, mogło się odbyć bez takich oświadczeń o jakiś przełomach, to wiezienie go przez całą Polskę do Krakowa było niepotrzebne. To było manifestowanie siły, która donikąd nie prowadzi. Do tej pory byliśmy świadkiem w tej sprawie i nie musieliśmy się bronić, ale teraz trudno, trzeba podjąć rękawicę i wierzyć w to, że kiedyś sąd rozstrzygnie zasadność tych zarzutów”- skwitował mecenas.
Dodajmy, że Paweł P. przyznał się do posiadania w swoim mieszkaniu 1 grama marihuany. Kolejny zarzut mówi o posiadaniu przez zatrzymanego nieokreślonej liczby tabletek ecstasy. Do tego się on jednak nie przyznaje.
Źródło: YouTube / Fakt