To nie pierwszy raz, gdy dochodzi do wpadki w programie śniadaniowym. Tym razem prowadzący jednak winą obarczył … redakcję. Co takiego wydarzyło się podczas jednego z wydań “Pytania na śniadanie”?
Nie da się ukryć, że w mediach niejednokrotnie huczało na temat wpadek gospodarzy śniadaniowych programów. Choć niezręczne sytuacje są wręcz wpisane w zawód prezenterów, którzy pracują w programach na żywo, to jednak niektóre z nich odbijają się szerokim echem w mediach.
Tym razem było podobnie, Aleksander Sikora i Małgorzata Tomaszewska prowadzili jedno z ostatnich wydań “Pytania na śniadanie”. Wpadka zdarzyła się podczas przedstawiania jednego z gości programu:
Magister Anna Sarosiak, biolog molekularny. Pracę doktorancką realizuje w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach. Tematem pracy jest wykorzystanie dania pręgowanego do badania niedosłuchu o podłożu genetycznym – przedstawił gościa Aleksander Sikora.
Nagle jednak rozmówczyni przerwała wypowiedź gospodarza Pytania na śniadanie negując jego słowa:
“Chyba nie” – wtrąciła kobieta.
Zdezorientowany prowadzący upewnił się, czy aby na pewno popełnił gafę i za swoją wpadkę obwinił redakcję programu Pytanie na śniadanie:
“Nie zgadza się? No, to za chwilę porozmawiamy sobie z naszą redakcją“
Jak się okazało, prowadzący przedstawił zupełnie inna osobę. w swoich notatkach miał źle zapisane imię i nazwisko kobiety, która gościła w studio. W rzeczywistości na kanapie zasiadała doktor Justyna Zmorzyńska.
Zakłopotany gospodarz przeprosił za pomyłkę i dodał, że takie sytuacje w programach na żywo zdarzają się często:
Takie chochliki czasami zdarzają się na antenie. To normalne w pracy w telewizji na żywo.
Warto wspomnieć, że to nie jedyna wpadka prowadzącego w ostatnim czasie. W marcu pisaliśmy o tym, że Sikora pomylił rozmówców i zamiast do gościa zwrócił się do eksperta.
ZOBACZ TAKŻE: Wpadka Olka Sikory w PnŚ
Źródło: Pytanie na śniadanie/ Instagram