Filip Chajzer podzielił się niedawno wstrząsającymi wspomnieniami dotyczącymi tragicznej utraty syna. W 2015 roku jego dziewięcioletni syn, Maksymilian, zginął w wypadku samochodowym. Chajzer przez lata milczał na temat tej bolesnej tragedii, ale teraz zdecydował się podzielić swoim doświadczeniem w szczerej i przejmującej książce, która już trafiła na rynek.
Książka, zatytułowana “Niejednoznacznie pozytywny”, obiecuje być głębokim i osobistym świadectwem jego doświadczeń związanych z utratą syna i życiem dziennikarza po jego śmierci. Chajzer zapowiada, że każde słowo zawarte w książce pochodzi prosto z jego serca. Zdecydowanie jest to wyraz jego nieustającej miłości do syna.
ZOBACZ TAKŻE: Filip Chajzer chciał ze sobą skończyć. Uratowano go w ostatniej chwili
W mediach społecznościowych Chajzer podzielił się fragmentami swojej książki, w których opisuje ogromny ból i pustkę, które towarzyszyły mu po śmierci syna. Opisuje dni, kiedy ledwo mógł się podnieść z łóżka, gdyż nie widział sensu w żadnych codziennych czynnościach. To poruszające wyznanie sprawia, że czytelnikowi będzie trudno zatrzymać łzy.
“Wyobraźcie mnie sobie teraz przed komputerem. Jestem goły, rozczochrany, nie mam siły się ubrać. Jest 17 sierpnia 2015 roku, godzina 11:24. Nie mam co zrobić z dniem, wegetuję. Nie mam żadnych planów, zadań. Umyłem zęby. To wszystko. Co kilka minut wycieram klawiaturę. To teraz moje zadanie. Potem pojadę na cmentarz, zobaczyć czy wszystko okej. I tyle. Na razie żyje po nic. Od skoku nastroju do zjazdu na dno własnej psychiki. Umiem już jeździć na rowerze, zrobić zakupy, zatankować auto. Tylko co z tego?” – napisał dziennikarz w swojej autobiografii.
W jednym z fragmentów Chajzer zwraca się bezpośrednio do swojego syna, wyrażając miłość i tęsknotę za wspólnie spędzonymi chwilami. Jest to chwila pełna emocji i żalu, która dodatkowo podkreśla głębię utraty, jaką przeżył.
“Misiu, może mieliśmy mało czasu, ale cisnęliśmy go jak cytrynę nad dorszem w Juracie. Do ostatniej kropli, prawda? Tam, na górze, będziemy mieli go nieskończoność. Tam podobno wszystko jest myślą”
Tragiczny wypadek, w którym zginął Maksymilian, miał miejsce w 2015 roku na drodze krajowej numer 7 z Warszawy do Gdańska. Dziecko podróżowało razem z teściem Chajzera, który prowadził pojazd. Ta straszna tragedia nie tylko odebrała życie młodemu chłopcu, ale także pozostawiła rodziców w rozpaczy i bólu, z którym musieli się zmagać przez wiele lat.
Maksymilian był owocem związku Chajzera z jego partnerką, a następnie żoną, Julią. Choć para wzięła ślub, to ich małżeństwo szybko się zakończyło z powodu różnych problemów. Rozwód i zmiany w życiu prywatnym dziennikarza wpłynęły na jego życie w sposób trudny i bolesny.
Książka Filipa Chajzera stanowi więc nie tylko próbę upamiętnienia ukochanego syna. To także rodzaj terapii dla samego autora, który postanowił podzielić się swoją historią z nadzieją na to, że może ona pomóc innym, którzy również przeżywają podobne tragedie.
Źródło: Fakt.pl / Instagram / Facebook