12 czerwca doszło do tragicznej katastrofy lotniczej, która wstrząsnęła Indiami i światem. Boeing 787 Dreamliner należący do linii Air India rozbił się zaledwie 33 sekundy po starcie z lotniska w Ahmedabadzie. Maszyna osiągnęła tylko 2 metry pułapu, po czym zaczęła gwałtownie opadać i uderzyła w budynek kampusu uczelni medycznej, gdzie wielu studentów spożywało lunch. Zginęło łącznie 260 osób, zarówno na pokładzie, jak i na ziemi.
Eksperci określają sytuację jako ekstremalnie rzadką. Oba silniki Boeinga 787 uległy awarii niemal równocześnie tuż po oderwaniu się od pasa startowego. Według analiz to zjawisko jest „jednym na miliard”. Rejestratory lotu, czyli CVR (rozmowy z kokpitu) i DFDR (parametry lotu), zostały zabezpieczone i są analizowane przez indyjskich śledczych z AAIB.
Minister Stanu ds. Lotnictwa Cywilnego, Murlidhar Mohol, potwierdził, że dochodzenie obejmuje również możliwość sabotażu. Jedna z analizowanych hipotez zakłada, że paliwo mogło zostać celowo zanieczyszczone, co doprowadziło do równoczesnej awarii obu jednostek napędowych.
„Nagrania z kamer CCTV są przeglądane, oceniane są wszystkie kąty. Pracuje nad tym kilka agencji” – poinformował minister Mohol.
Według odczytów z czarnej skrzynki, kapitan Sumeet Sabharwal w dramatycznych okolicznościach próbował uratować sytuację, nadając sygnał ratunkowy. „Brak ciągu, mayday, mayday” – krzyczał 55-letni pilot, gdy samolot tracił wysokość. To nagranie pogłębia przypuszczenia, że awaria silników nie była zwykłym błędem technicznym, lecz wynikiem celowego działania.
W katastrofie przeżyła tylko jedna osoba, 40-letni Vishwash Ramesh z Leicester. Mężczyzna cudem wydostał się z wraku samolotu. Jego młodszy brat Ajay, z którym podróżował, zginął na miejscu. „To cud, że przeżyłem. Fizycznie czuję się dobrze, ale czuję się okropnie, że nie udało mi się uratować Ajay’a” – powiedział ocalały w rozmowie z „The Sun”.
W obliczu tragedii pojawiły się pytania o stan techniczny maszyn Boeing 787 w Indiach. Minister Mohol uspokaja: wszystkie 33 Dreamlinery znajdujące się we flocie zostały dokładnie sprawdzone przez Dyrekcję Generalną Lotnictwa Cywilnego (DGCA) i uznane za bezpieczne.
„Ludzie nie są już przestraszeni i podróżują wygodnie. To był rzadki, tragiczny wypadek” – zaznaczył Mohol.
Pełny raport z dochodzenia ma zostać opublikowany w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Czarna skrzynka nie zostanie przekazana zagranicznym służbom, wszystkie analizy prowadzone są przez indyjskie instytucje. Minister dodał:
„Gdy raport powstanie, będziemy mogli ustalić, czy był to problem z silnikiem, czy z dostawą paliwa, czy też z powodu, dla którego oba silniki przestały działać”.
Źródło: O2.pl / X / Canva
