Islandia ponownie stała się centrum uwagi świata. W środę 16 lipca doszło do kolejnego wybuchu wulkanu Sundhnúkur na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy. To już dwunasta erupcja w tym regionie od 2021 roku. Choć była ona stosunkowo niewielka, lokalne służby ogłosiły czerwony alarm i zdecydowały się na ewakuację turystów oraz mieszkańców pobliskich miejscowości.
Według informacji Islandzkiego Biura Meteorologicznego, erupcja rozpoczęła się niespodziewanie, bez wyraźnych znaków ostrzegawczych. Wulkan otworzył szczelinę o długości od 700 do 1000 metrów, z której zaczęła wypływać intensywnie pomarańczowa lawa. Eksperci uspokajają jednak, że zjawisko to nie zagraża bezpośrednio infrastrukturze, choć wygląda spektakularnie.
„Była to stosunkowo niewielka erupcja i nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla infrastruktury.”
W wyniku wybuchu natychmiast ewakuowano znane luksusowe spa Blue Lagoon, a także okolice miejscowości Grindavík, która już wcześniej była dotknięta aktywnością wulkaniczną. Większość mieszkańców tej osady i tak nie wróciła po wcześniejszych erupcjach, więc operacja przebiegła sprawnie. Turyści zostali bezpiecznie przetransportowani poza strefę zagrożenia.
Pomimo ogłoszenia czerwonego alarmu, porty lotnicze w Keflavíku i Reykjaviku działają normalnie. Władze przestrzegają jednak przed możliwym zanieczyszczeniem powietrza, mogą występować podwyższone stężenia gazów wulkanicznych i pyłu, szczególnie w osadach znajdujących się w pobliżu epicentrum erupcji.
Ostatnia erupcja przed lipcową miała miejsce w kwietniu 2025 roku, ale obecna jest uznawana za najbardziej widowiskową. Wulkaniczna lawa przesuwa się głównie w kierunku południowym i wschodnim, nie powodując jednak poważnych zniszczeń.
ZOBACZ TAKŻE: Alarm na popularnej wyspie! Loty odwołane, 4. stopień zagrożenia
Naukowcy ostrzegają, że półwysep Reykjanes wszedł w fazę długoterminowej aktywności. Eksperci nie wykluczają, że erupcje mogą występować przez kolejne dekady, a nawet wieki.
„Choć aktywność wulkaniczna na Reykjanes może trwać jeszcze dekady lub wieki, to nadal nie zanotowano erupcji, które stanowiłyby realne zagrożenie dla Reykjaviku czy lotów.”
Władze zapewniają, że sytuacja jest pod stałą kontrolą, a odpowiednie służby monitorują wulkan 24 godziny na dobę. Gdy tylko zagrożenie minie, ewakuowani będą mogli wrócić do swoich hoteli czy domów. Islandzkie służby ratunkowe są doskonale przygotowane na tego typu wydarzenia, co widać po sprawnie przeprowadzonej akcji ewakuacyjnej.
Źródło: Facebook / O2.pl / Fakt.pl