Nysa, miasto liczące ponad 44 tysiące mieszkańców, stanęła w obliczu poważnego zagrożenia powodzią. Dwa tysiące mieszkańców przez całą noc współpracowało ze służbami, umacniając wały przeciwpowodziowe, aby uchronić swoje miasto przed zalaniem. W akcję włączyli się także strażacy, policjanci i wojsko. Najbardziej newralgicznym punktem stał się wał w pobliżu mostu Kościuszki, gdzie zebrano się, aby załatać uszkodzenia.
W poniedziałkowy wieczór na profilu miasta w mediach społecznościowych ogłoszono mobilizację mieszkańców, prosząc o pomoc w umacnianiu wałów. Apel ten spotkał się z ogromnym odzewem. Do północy prace trwały bez przerwy, a nad ranem sytuacja przy moście Kościuszki była już opanowana. Mimo to, zagrożenie nie zniknęło, a mieszkańcy zostali ostrzeżeni przed możliwością przerwania wału przy ulicy Wyspiańskiego. Burmistrz Kordian Kolbiarz, nawołując do ewakuacji, podkreślił, że fala wody może być tak silna, że zalanie miasta jest bardzo prawdopodobne.
“Dziękuję… Po prostu… Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Ten łańcuch ludzi walczących o naszą Nysę był niesamowity. Dziękuję Wam. Walczyliśmy o Nysę. Nasz Dom. Nasze rodziny. Naszą przyszłość. Dziękuję.” – napisał burmistrz Nysy na swoim profilu po akcji naprawiania wałów.
Do walki z żywiołem mieszkańcy używali worków z piaskiem, a nawet kostki brukowej. Wysiłki te przyniosły efekty – uszkodzony wał udało się wzmocnić, jednak zagrożenie nie minęło. Wciąż poważnym problemem pozostaje wyrwa w wale przy tamie Jeziora Nyskiego, której naprawa trwa z udziałem wojskowych śmigłowców Mi-17. Maszyny te transportują wielkogabarytowe worki z piaskiem, tzw. big bagi, mogące pomieścić nawet tonę materiału. Jak przekazał oficer Łukasz Nowak z Komendy Wojewódzkiej PSP w Opolu, działania te będą trwały, dopóki wyrwa nie zostanie w pełni załatana.
“Planujemy, aby te działania trwały kilka godzin, najlepiej do rana albo do załatania fizycznie tej dziury. Śmigłowce mają za zadanie zrzucać tzw. big bagi z dużo większym ładunkiem, aby szybciej załatać wyrwę”
Chociaż udało się chwilowo opanować sytuację, mieszkańcy i służby wciąż pozostają w gotowości, przygotowując się na kolejne wyzwania. Prace trwają zarówno na wałach poniżej tamy, jak i na zbiornikach retencyjnych Jeziora Nyskiego i Otmuchowskiego. Pomimo dramatycznych okoliczności, w regionie nie odnotowano nowych ofiar śmiertelnych, a zaangażowanie mieszkańców oraz wsparcie służb daje nadzieję na to, że miasto ostatecznie zostanie uratowane.
ZOBACZ TAKŻE: Katastrofalne powodzie w Głuchołazach. Ewakuacja mieszkańców i zerwane mosty
Walka z żywiołem w Nysie to nie tylko bitwa o budynki i infrastrukturę, ale przede wszystkim o przyszłość i bezpieczeństwo lokalnej społeczności.
Źródło: Facebook