We wtorek w Barcelonie odszedł Juan Aguilera, jeden z czołowych hiszpańskich tenisistów lat 80. i początku 90. Zmarł w wieku 63 lat, po długiej walce z chorobą. Smutną wiadomość przekazał klub CT Barcino, w którym trenował w najlepszych latach swojej kariery. Dokładna przyczyna śmierci nie została ujawniona. Nie żyje Juan Aguilera.
Aguilera urodził się w Barcelonie i przez lata był jednym z najważniejszych graczy hiszpańskiego tenisa. W 1984 roku osiągnął najwyższą pozycję w karierze – siódme miejsce w rankingu ATP. Największy sukces odniósł w 1990 roku, gdy triumfował w prestiżowym turnieju ATP Masters w Hamburgu. W finale pokonał wówczas słynnego Borisa Beckera, stając się pierwszym Hiszpanem, który zwyciężył w imprezie tej rangi. Choć w turniejach wielkoszlemowych nie osiągnął spektakularnych wyników, może pochwalić się awansem do 1/8 finału Roland Garros w 1984 roku oraz występami w barwach Hiszpanii w Pucharze Davisa.
Zobacz także: Nie żyje ceniona aktorka. Miała zaledwie 43 lata
Szczególnie dobrze radził sobie na kortach ziemnych, gdzie jego styl gry najlepiej się sprawdzał. Wyróżniał się wytrzymałością, długimi wymianami oraz precyzyjnym jednoręcznym backhandem. Rywale cenili go za nieustępliwość i waleczność, a kibice podziwiali jego techniczne umiejętności.
Poza sportem Aguilera miał jeszcze jedną wielką pasję – muzykę. Podczas turniejów często zabierał ze sobą gitarę, na której grał w wolnych chwilach. Było to dla niego odskocznią od intensywnych treningów i rywalizacji na najwyższym poziomie.
Jego śmierć to ogromna strata dla hiszpańskiego tenisa. Wiele osób ze świata sportu i dawnych rywali wspomina go jako zawodnika pełnego determinacji, który na korcie dawał z siebie wszystko. Aguilera na zawsze pozostanie jedną z ikon hiszpańskiego tenisa.
Źródło: Canva, Instagram