13 maja 2025 roku w Warszawie odbędzie się pogrzeb Tomasza Jakubiaka – cenionego kucharza, autora książek kulinarnych i osobowości telewizyjnej. Miał zaledwie 41 lat. Zmarł 30 kwietnia w Atenach po długiej i nierównej walce z nowotworem. Rodzina i żałobnicy spełnili ostatnią wolę kucharza.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się o godzinie 13:30 mszą żałobną w Kościele pw. św. Ignacego w Warszawie. Po niej nastąpi odprowadzenie urny z prochami zmarłego na Cmentarz Komunalny Północny. Ceremonia miała wyjątkowy charakter – zgodnie z ostatnią wolą Jakubiaka, żałobnicy przyszli ubrani w jasne lub kolorowe stroje. Rodzina prosiła również o nieskładanie kondolencji, pragnąc zachować kameralną i pełną szacunku atmosferę.
ZOBACZ TAKŻE: Wzruszające słowa Macieja Jachowskiego po śmierci Tomasza Jakubiaka. Chorowali równocześnie
Podczas ceremonii uwagę wielu uczestników przyciągnęła urna z prochami Tomasza Jakubiaka. Jej unikalny wygląd, jak podkreślają obecni, odzwierciedlał wyjątkową osobowość zmarłego. Nie była to klasyczna urna – miała symboliczny i osobisty charakter, który budził emocje i skłaniał do refleksji.
W 2024 roku Jakubiak po raz pierwszy publicznie opowiedział o swojej chorobie – zdiagnozowano u niego złośliwego raka jelita i dwunastnicy z przerzutami do kości.
„Czułem, że oszukuję. Nie mówiłem o tym ze względu na rodzinę. Nie mówiłem o tym, bo było mi wstyd jak dziecku się przyznać do tego, że jestem chory. Ale stwierdziłem, że nie, muszę o tym powiedzieć” – wyznał w emocjonalnym nagraniu na Instagramie.
W ostatnich miesiącach życia kucharz przebywał w Izraelu, gdzie podjął próbę eksperymentalnego leczenia. W marcu miał zaplanowaną kolejną operację, jednak stan zdrowia nie pozwolił mu na podróż samolotem. Został przewieziony karetką do szpitala w Atenach, gdzie zmarł.
Pomimo choroby, Jakubiak do końca dzielił się swoimi doświadczeniami i emocjami z obserwatorami w mediach społecznościowych. Wielokrotnie pisał o leczeniu, bólu, ale także o wdzięczności, nadziei i wsparciu, jakie otrzymywał od żony i przyjaciół z branży gastronomicznej. Chorobę nazywał „wielką próbą pokory” i próbował – mimo cierpienia – cieszyć się każdym dniem.
Źródło: Akpa / Instagram