Na gospodarstwie Wiktorii, najmłodszej uczestniczki tegorocznej edycji „Rolnik szuka żony”, doszło do sytuacji, która wywołała poruszenie wśród widzów. Zamiast romantycznych chwil i budowania relacji z kandydatami, widzowie zobaczyli zadanie, które okazało się wyzwaniem zarówno dla uczestników, jak i dla samych zwierząt.
Na antenie TVP ruszyła już 11. edycja popularnego reality-show „Rolnik szuka żony,” który od lat cieszy się niesłabnącą sympatią widzów. Program, jak zwykle, opiera się na próbie znalezienia miłości przez rolników i rolniczki. Uczestnicy wybierają spośród zgłoszonych kandydatów osoby, które mogą stać się ich drugimi połówkami. Z biegiem czasu spędzają z nimi coraz więcej czasu, poznając się lepiej i próbując odpowiedzieć na pytanie, czy mają szansę na wspólną przyszłość.
W tej edycji poznaliśmy bliżej pięciu bohaterów: Wiktorię, Agatę, Sebastiana, Marcina i Rafała. Czy uczestnikom uda się odnaleźć miłość, dowiemy się już wkrótce.
Wiktoria Żmuda-Trzebiatowska, najmłodsza uczestniczka tegorocznej edycji, już wzbudza sporo emocji wśród widzów. Ma zaledwie 23 lata i pochodzi z Pomorza. Wraz z rodzicami prowadzi 25-hektarowe gospodarstwo, które traktuje nie tylko jako pracę, ale i sposób na życie. Rolnictwo jest dla niej nieodłącznym elementem codzienności, a pozytywna energia, którą emanuje, przyciąga uwagę, szczególnie w mediach społecznościowych, gdzie chętnie dzieli się swoją codziennością, zdobywając coraz większą popularność na TikToku.
Wiktoria poszukuje mężczyzny, który będzie rodzinny, opiekuńczy i pełen energii. Ma jasno sprecyzowane wymagania. Jej idealny partner powinien być pewny siebie, posiadać poczucie humoru i zadbane uzębienie. Choć związki ze wsią i rolnictwem są jej bliskie, nie stawia tego jako warunku koniecznego.
Za nami kolejny emocjonujący odcinek programu „Rolnik szuka żony”. W minioną niedzielę widzowie mieli okazję śledzić, co dzieje się na gospodarstwach rolników, którzy zaprosili do swoich domów osoby, z którymi chcą zbudować bliższą relację. Choć ostateczne decyzje jeszcze przed nami, pomiędzy niektórymi uczestnikami zaczyna rodzić się nić porozumienia. Rolnicy coraz otwarciej przyznają, że nadchodzi moment pożegnania się z niektórymi kandydatami, co dodaje napięcia i emocji do nadchodzących odcinków.
Na gospodarstwie najmłodszej uczestniczki Wiktorii doszło do zaskakujących scen, które wywołały falę kontrowersji wśród widzów. Wszystko za sprawą zadania, jakim było kolczykowanie warchlaków. Zabieg ten, polegający na przebiciu ucha śwince specjalnym urządzeniem, jest nie tylko bolesny, ale również stresujący dla zwierząt.
Niestety, niemal wszyscy kandydaci Wiktorii nie poradzili sobie z tym wyzwaniem. Dwóch z nich chaotycznie biegało za świnkami, męcząc je i mając trudności z wykonaniem zadania. Jedynie Adam, który doskonale zna realia życia na wsi, potrafił podejść do zwierząt z odpowiednią delikatnością. W jego ramionach warchlaki spokojnie leżały, a w momencie przekłuwania uszu, Adam zasłaniał im oczy, aby zminimalizować ich stres i zapobiec ich gwałtownym reakcjom. Dzięki temu, zwierzęta nie wyrywały się i nie kwiczały tak głośno jak przy innych uczestnikach.
Widzowie byli poruszeni scenami, które widzieli w “Rolnik szuka żony”.
“Kolczykowanie wyciszyłam😢ciężko się patrzylo i słuchało tego”
“Straszne jest patrzeć na cierpienie tych małych świnek…” – czytamy na oficjalnym profilu
źródło zdjęć: Instagram @rolnikszukazonytvp