Zmarł niezapomniany Carl Weathers, legendarny aktor, znany głównie z roli Apolla Creeda w serii filmów “Rocky”. Informację o śmierci artysty podał jego menedżer, Matt Luber, który wydał oficjalne oświadczenie. Opisał go jako niezwykłego człowieka, który przeszedł przez niesamowite życie.
Carl zostanie zapamiętany nie tylko jako bohater filmowy, ale także jako kochany brat, ojciec, dziadek, partner i przyjaciel. Weathers zdecydowanie pozostawił niezatarty ślad w świecie filmu. Menedżer Matt Luber podkreślił w oświadczeniu, że Carl był nie tylko utalentowanym aktorem, ale także niezwykłym człowiekiem, który cieszył się niesamowitym życiem.
“Carl był niezwykłym człowiekiem wiodącym niesamowite życie. Zostawił po sobie ślad i jest rozpoznawalny na całym świecie. Był kochanym bratem, ojcem, dziadkiem, partnerem i przyjacielem”
Aktor “zmarł spokojnie, we śnie” w wieku 76 lat.
Carl Weathers, urodzony 14 stycznia 1948 roku, zanim zdobył sławę jako aktor, odnosił sukcesy jako sportowiec. Reprezentował drużynę futbolu amerykańskiego na poziomie uniwersyteckim, a następnie grał zawodowo w zespole Oakland Raiders.
Jego kariera aktorska rozpoczęła się w 1973 roku, gdy zadebiutował na dużym ekranie w filmie “Siła magnum”. Jednak to rola Apolla Creeda w “Rocky” przyniosła mu prawdziwą rozpoznawalność, a aktor wcielił się w tę postać również w trzech kolejnych częściach serii.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje gwiazda filmu „Rocky”
Jego wszechstronność była widoczna nie tylko w kinie, ale także w licznych produkcjach telewizyjnych. Weathers wystąpił m.in. w “Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, “Komandosi z Navarony”, “Śmiertelne polowanie”, “Predator” czy “Farsa Gilmore”.
Oprócz tego aktor pojawił się w wielu popularnych serialach, takich jak: “The Shield”, “Bogaci bankruci”, “Zwyczajny serial”, a także w ostatnich latach zagrał w “Mandalorian”, gdzie wcielił się w postać Greefa Kargi, zdobywając nawet nominację do nagrody Emmy za tę rolę.
Dodatkowo Carl Weathers wykazał się również talentem reżyserskim, a spod jego ręki wyszły dwa odcinki “Mandalorian”.
Nie da się ukryć, że śmierć tego wyjątkowego artysty jest stratą dla świata kultury i rozrywki. Jego niezapomniane role pozostaną częścią historii kina już na zawsze.
Źródło: RMF.fm / Instagram