Skandal w polskim show biznesie! Wielkanocny weekend nie był dla uczestników programu “Czas na show. Drag me out” tylko okazją do świątecznego wypoczynku. Wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej, gdy jeden z głównych bohaterów, Kamil Szymczak, nagle stał się centralną postacią głośnej afery. Co się stało?
“Kierowca Audi RS3 próbował zepchnąć z drogi w Krakowie samochód znajomego i doprowadził do poważnego wypadku. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, w zdarzeniu brał udział influencer Kamil Szymczak”- napisał portal Onet.pl.
Sprawa narobiła szumu, gdy Szymczak opublikował na swoich mediach społecznościowych szereg niepokojących postów, sugerujących udział w wypadku samochodowym. Młody celebryta poinformował swoich obserwatorów, że doszło do incydentu drogowego na Zwierzyńcu w Krakowie, w którym również ucierpiał jego menadżer. Na szczęście nikomu nic się nie stało, jednak to nie koniec historii.
„Mam wrażenie, że dziś o mało nie zginąłem! Właśnie składam zeznania na policji. Kierowca RS3 celowo we mnie wjechał. Na szczęście wszystko nagrałem” – mówił po incydencie tiktoker na swoim profilu.
Szymczak publicznie oskarżył sprawcę ucieczki z miejsca zdarzenia, twierdząc, że podejmie wszelkie kroki prawne, by osiągnąć sprawiedliwość. Co ciekawe, wyjawił także, że od pewnego czasu toczy spór z własnym menadżerem i kontaktuje się z nim wyłącznie poprzez prawnika. Nie był to konflikt łatwy do rozwiązania, ale celebryta zdecydował się ujawnić wszystkie fakty dla dobra innych osób.
“Warto zaznaczyć, że (…) sprawca uciekł z miejsca zdarzenia, unikając konfrontacji z konsekwencjami swojego czynu. Zdecydowałem się podjąć wszelkie możliwe kroki prawne, aby zapewnić bezpieczeństwo dla siebie i mojego otoczenia. Chciałbym podkreślić, że moja decyzja o publicznym ujawnieniu tych faktów nie była łatwa, ale uważam, że jest to konieczne dla ochrony również innych osób (…). Proszę o wasze zrozumienie w tym trudnym czasie”
Jednak menadżer, Grzegorz Grata, nie milczał w obliczu oskarżeń. Twierdził, że to on był kierowcą pojazdu, a cały incydent sprowadził się do nieporozumienia drogowego, gdzie on zahamował, a Szymczak nie zdążył zareagować. Zarzucił również celebrycie insynuacje o celowym wywołaniu wypadku w celach marketingowych.
ZOBACZ TAKŻE: Pracował dla TVP i TVN. 38-latek poszukiwany listem gończym za śmiertelny wypadek
“Informacyjnie. Kierowcą samochodu byłem ja. Kolizja polegała na tym, że przyhamowałem, a Kamil nie wyhamował. Nikomu nic się nie stało (…) Jako dorosły człowiek nie ma jaj wyjść z samochodu i sprawdzić, czy nikomu nic się nie stało!”
Sprawa nie pozostała bez komentarza. Szymczak ponownie zabrał głos, tym razem krytykując swojego menadżera za jego wersję zdarzeń. Wyraźnie zaznaczył, że nie chciał eskalować konfliktu, ale zarzuty postawione przez Grata są bezpodstawne. Podkreślił, że nie jest winny żadnym działaniom na szkodę spółek ani manipulacji sytuacją w celach osobistych.
“W dniu zdarzenia pan G. oskarżył mnie o brak hamowania i celowe wjechanie w jego samochód. Następnie, po opublikowaniu mojego wideo z przebiegiem całej sytuacji, Pan G. stwierdził jednak, że cała sytuacja była przeze mnie zaplanowana w celu zwiększenia zasięgów, sugerując, że wiem, jak wyprowadzić jego osobę z równowagi (…) Nie wdawałem się z nim w dyskusję dla własnego bezpieczeństwa, nie chcąc zaostrzać konfliktu. Pan G. natomiast, nie panując nad emocjami, doprowadził do kolizji, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia (…) Kategorycznie zaprzeczam wszelkim oskarżeniom, w tym dotyczącym działalności na szkodę spółek”
Cała sprawa budzi wiele emocji wśród fanów programu i internautów. Czy dojdzie do procesu? Czas pokaże, ponieważ odpowiednie organy wciąż analizują szczegóły wypadku.
Źródło: rozrywka.wprost.pl / Instagram