Zwolniony wydawca “Pytania na śniadanie” mocno odpowiada na oświadczenie TVP! Doszło do paradoksu!

22 lipca 2021
Przez: : M.J

Występ słowackiej artystki w śniadaniowym programie odbił się szerokim echem w mediach. Co więcej, po występie Karin Ann z tęczową flagą doszło do zwolnienia wydawcy programu. Oświadczenie w tej sprawie wydała zarówno Telewizja Polska, jak i Radosław Bielawski, który stracił posadę po 12 latach pracy. Spodziewał się tak srogich konsekwencji ze strony włodarzy TVP?

Karin Ann w Pytaniu na śniadanie

Programy na żywo rządzą się swoimi prawami. Podczas emisji porannego pasma Pytanie na śniadanie na scenie wystąpiła słowacka piosenkarka, która poparła na wizji środowisko LGBT. Podczas występu wyciągnęła również tęczową flagę, a nagranie w mgnieniu oka obiegło sieć.

Zobacz także: Burza po występie z tęczową flagą. Wydawca poniósł konsekwencje.

Telewizja Polska zabrała głos po zwolnieniu wydawcy

Niedługo później pojawiły się pierwsze, niepotwierdzone wówczas informacje o zwolnieniu wydawcy programu przez włodarzy Telewizji Polskiej. Portal Plotek postanowił zasięgnąć informacji u źródła.

“Pytanie na śniadanie” jest programem o charakterze poradnikowo – lifestylowym, który z założenia wolny jest od tematów światopoglądowych i kontrowersyjnych symboli. Siłą tego formatu jest apolityczność i szacunek dla wrażliwości różnych grup widzów. Swój występ pani Karin Ann wykorzystała jako okazję do własnej kampanii, sprawiając dyskomfort niemałej części widzów “Pytania na śniadanie” i wciągając jednocześnie program do sporu ideologicznego, w którym nie ma on zamiaru uczestniczyć”.

Według TVP wydawca programu nie uszanował widzów śniadaniowego programu:

“Decyzję wydawcy tego odcinka, pana Radosława Bielawskiego, by prezentującą tęczową flagę i wygłaszającą manifest LGBT artystkę pokazywać jeszcze przez kolejne 45 sekund po zakończeniu programu i wyemitowaniu napisów końcowych, trudno uznać za realizację założeń programowych oraz dowód profesjonalizmu. Raczej za zaprogramowany happening doświadczonego wydawcy. Redakcja “Pytania na śniadanie” ma prawo do kształtowania wizerunku audycji, która stara się nie obrażać niczyich uczuć. Nieopublikowanie występu pani Karin Ann na stronie internetowej programu jest logiczną konsekwencją szacunku dla naszych widzów”.

Choć początkowo Radosław Bielawski nie chciał komentować swojej utraconej posady w Telewizji Polskiej, to najwidoczniej zmienił zdanie. Mężczyzna nie ukrywa, że dla niego cała ta sytuacja jest kuriozalna.

Radosław Bielawski zabrał głos

Po obszernym oświadczeniu TVP głos zabrał zwolniony wydawca śniadaniowego programu. Jak zaznaczył, nie spodziewał się, że 40-sekundowy występ przysporzy mu tylu problemów:

“Po programie usłyszałem, że „tęczowa flaga jest nie do obronienia” i że jako wydawca powinienem zdecydować o zejściu z anteny wcześniej albo pokazać w tym czasie inny kadr – gitarzystę albo kwiaty i trawkę. To jest śmieszne. Ja nie jestem człowiekiem od cenzury. Wiedziałem, że będą problemy, ale nie sądziłem, że to będą problemy tej skali, bo całość trwała ok. 40 sekund, a tęczowe elementy pojawiały się także w innych programach”– powiedział Bielawski w rozmowie z portalem Noizz.

Karin Ann
Występ Karin Ann doprowadził do kuriozalnej sytuacji.

Bielawski został poinformowany, że jest zawieszony do końca sierpnia. Okazuje się, że włodarze nie tylko go zawiesili, ale postanowili zwolnić po 12 latach pracy:

“W środę, zaraz po programie, odbyła się rozmowa z panią dyrektor Anną Cyzowską. Po tym spotkaniu Cezary Jęksa, szef wydawców „Pytania na śniadanie”, poinformował mnie o zawieszeniu w obowiązkach do końca sierpnia. Na pytanie o przyczynę odpowiedział, żebym nie był śmieszny i że on mi tego przez telefon nie powie. Poprosiłem o oficjalnego maila, znów usłyszałem, że jestem śmieszny. O zwolnieniu dowiedziałem się w sobotę o 17, przez telefon, gdy byłem na weselu. Od Cezarego usłyszałem, że sprawa jest bardzo poważna i Telewizja Polska kończy współpracę ze mną. Dodał przy tym, żebym nie awanturował się na bramkach do budynku, bo moja przepustka już nie działa”

Przyznał również, że choć sam jest homoseksualistą, to nie miał na celu promowania środowiska LGBT+.

“Zaprosiłem ją, bo miała ciekawą piosenkę i świetnie śpiewa, nie żeby zagrać TVP na nosie. To paradoks tej sytuacji, że Karin chciała wesprzeć społeczność LGBT+, a skończyło się na zwolnieniu geja. Nigdy nie ukrywałem, że jestem gejem, ani za poprzedniej, ani za tej władzy i do tej pory to nie stanowiło problemu. Oczywiście, moje opinie wypowiadane na kolegiach nie zawsze cieszyły się popularnością u szefostwa, ale wydawało mi się, że mogę szczerze mówić, co myślę. Chcę podkreślić, że nie mam poczucia, że orientacja wpływała na moją pracę, starałem się przemycać równościowe wątki, ale nigdy nie robiłem nachalnej propagandy”.

Co myślicie o całej sytuacji?

Źródło: Plotek.pl / Noizz.pl / Twitter / Instagram Karin Ann

Udostępnij Facebook instagram

Zostaw komentarz

Kliknij by zamknąć i wrócić do strony głównej