Willie Garson nie żyje. Zmarł w wieku 57 lat. Aktor znany był m.in. z roli Stanforda Blatcha w serialu Seks w wielkim mieście. O śmierci poinformował jego syn.
Amerykańskie media poinformowały, że zmarł aktor Willie Garson. Informację o śmierci potwierdził jego syn, który za pośrednictwem Instagrama napisał:
“Tak bardzo cię kocham, tato. Spoczywaj w pokoju, tak się cieszę, że dzieliłem z tobą wszystkie przygody i udało ci się tyle osiągnąć. Jestem z ciebie taki dumny. Zawsze będę cię kochać, ale najwyraźniej nadszedł czas, żebyś wyruszył w nową drogę. Zawsze będziesz przy mnie” – napisał Nathen Garson.
Zobacz także: 22-letnia blogerka Gabby Petito została zamordowana
Dokładna przyczyna śmierci nie została przekazana do mediów publicznych. Głos w sprawie zabrał jednak Michael Patrick King, producent wykonawczy serialu Seks w wielkim mieście, który poinformował, ze aktor mimo walki z chorobą do końca swoich dni aktywnie pracował. Swój smutek związany ze stratą wyraziła również Cynthia Nixon, wcielająca się w serialu w rolę Mirandy Hobbes.
“Wszyscy go kochaliśmy i uwielbialiśmy z nim pracować. Był nieskończenie zabawny na ekranie i w prawdziwym życiu. Przynosił nam światło, przyjaźń oraz nowinki o show-biznesie” − powiedziała Cynthia Nixon.
Willie Garson urodził się 20 lutego 1964 roku. Był znanym i niezwykle utalentowanym aktorem filmowym i telewizyjnym. Największą sławę przyniosła mu rola Stanforda Blatcha w serialu Seks w wielkim mieście, w którym grał w latach 1998-2004. Zagrał również w takich hitach jak Dzień świstaka, Sposób na blondynkę, Z Archiwum X, Przyjaciele czy CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas. Aktor ukończył Wasleyan University oraz Yale Drama School. W 2009 roku podjął niezwykle ważną decyzję w swoim życiu, a mianowicie zdecydował się na adopcję chłopca – Nathena.
źródło: Instagram Nathena Gersona, rmf24.pl, bbc.com