Ponad trzy miesiące po śmierci synka, Magda Stępień udzieliła wywiadu Małgorzacie Ohme, podczas którego wspomniała moment odejścia Oliwiera. Opowiedziała także o tym, jak radzi sobie po stracie dziecka.
Magda Stępień i Jakub Rzeźniczak w lipcu tego roku stracili swojego synka, który zmarł z powodu raka wątroby. W styczniu tego roku, modelka poinformowała o chorobie synka, jednak mimo leczenia Oliwier odszedł 27 lipca.
Od tego czasu mama zmarłego chłopca przeżywa ogromną stratę. Mimo żałoby, Stępień zdecydowała się udzielić wywiadu Małgorzacie Ohme, podczas której opowiedziała o tym, jak dowiedziała się o chorobie dziecka oraz wspomniała ostatnie chwile życia swojego synka.
ZOBACZ TAKŻE: Poruszające słowa Magdy Stępień po dniu Wszystkich Świętych
Magda wyznała, że o chorobie Oliwiera dowiedziała się zupełnie przypadkiem, podczas badania przed szczepieniem. Podczas USG okazało się, że w brzuchu chłopczyka rozwinął się guz.
“Oliwier urodził się jako zdrowe dziecko. Wszystkie wyniki miał zrobione po urodzeniu i wszystko było w porządku. Był zdrowym, szczęśliwym chłopcem. W styczniu wyszła ta diagnoza. Wróciłam z wyjazdu z Oliwierem, przyszedł termin jego szczepienia. Podstawowe badania, które przypadkowo zrobiłam przed szczepieniem, spowodowały, że dowiedziałam się, że moje dziecko ma raka. Pojechałam do centrum zdrowia dziecka. Tam dotknęli brzuszek, zrobili USG i powiedzieli, że dobrze, że przyjechałam, bo dziecko ma ogromnego guza w brzuchu”
Modelka nie kryła wówczas ogromnego zaskoczenia, gdyż jej synek nie wykazywał żadnych objawów choroby. Jak się okazało w Polsce były tylko trzy przypadki tej choroby i niestety wszystkie skończyły się śmiercią:
“To było dla mnie zaskakujące, jak cichym zabójcą jest rak MRT, czyli jeden z najgorszych. W Polsce były tylko trzy przypadki i trzy śmiertelne. Ten rak jest tak rzadki, że nie znaleźli leczenia, chemia nie działa. Wiedziałam, że szanse są słabe, ale wierzyłam, że on wyjdzie z tego, że się wydarzy cud. Postanowiłam działać, spróbowałam go ratować za granicą“
Stępień zdecydowała się leczyć synka za granicą, w Izraelu, gdzie diagnoza się potwierdziła. Po podaniu chemii guz się zmniejszył, jednak, gdy miało dojść do operacji, nagle zaczął rosnąć. Magda do końca miała nadzieję, że jej synek wyzdrowieje. Niestety tak się nie stało i Oliwier zmarł. Modelka dokładnie opisała, jak wyglądał moment śmierci chłopca. Synek Stępień zmarł w jej obecności:
“Tam potwierdziła się diagnoza, że jest to RMT. Tam guz się zmniejszał i reagował na chemię. Gdy była nadzieja, że zaczną operować, to zaczął rosnąć. Do końca miałam nadzieję, że będzie dobrze. Pamiętam, że chciałam, aby posmakował lodów. Po południu dostał lody, a w nocy zmarł. Jeszcze mówiłam, “patrzycie, on wyjdzie z tego”, choć ciężko oddychał. Mam to ubranko, w którym odszedł, do dzisiaj. Pamiętam ten moment, tej nocy, gdy on zmarł, ja sobie przysnęłam tak mocniej. Przyjechał tata Oliwiera i czułam, że nie jestem sama. Gdybym wiedziała, że to są ostatnie godziny, to w życiu bym nie poszła spać. Spadła saturacja, lekarze zaczęli go reanimować, potem go jeszcze inkubowali, ale on już chciał odejść. Ja to wszystko widziałam i tylko krzyczałam: “Oliwier walcz, walcz synku”. Tego widoku nie da się wymazać i tego piekła, które przeszłam przez 8 miesięcy“
Mimo tego, że moment śmierci wywołuje w Magdzie traumatyczne wspomnienia, to jednak pomogło jej się oswoić się ze śmiercią”
“Przestałam bać się śmierci. Kiedy Oliwier odszedł, kazałam im jeszcze chwilę go zostawić, chciałam z nim jeszcze chwilę pobyć. To jest straszne uczucie, leżysz koło małego człowieczka, który już nie oddycha i nie myślisz. Czujesz ogromną pustkę i myślisz, że twoje życie się skończyło. To jest nie do opisania słowami”
Synek Stępień zmarł w nocy o 2:41, a zrozpaczona modelka musiała wrócić do hotelu sama, z pustym wózkiem. Przyznała jednak, że mimo potwornego bólu była świadoma, że musi załatwić sprawy związane z przewozem ciała synka. Dodała także, że bardzo pomógł jej ojciec zmarłego Oliwiera, Kuba Rzeźniczak:
“Kuba mi pomógł, byliśmy w tym razem jako rodzice” – podkreśliła.
Magda stara się żyć dalej i układa swoje życie na nowo bez synka. Przyznaje, że dzięki pracy chce się jej wstawać rano z łóżka:
“Trochę się nawet uśmiecham. Trzeba zachować granicę zdrowego rozsądku. Mój Oliwier był dla mnie bohaterem. Żałoba to jest długi proces i tak szybko nie dojdę do siebie. Codziennie walczę, ale jak idę na terapię, to wszystko sobie przypominam. Tragedia nauczyła mnie pokory i wdzięczności, zupełnie inaczej patrzę teraz na życie”
Źródło: Dzień dobry TVN, Instagram DDTVN