Kinga Rusin w ostatnich dniach zyskała popularność nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Powodem było dodanie zdjęcia z Adele oraz dołączonym obszernym opisem imprezy, która odbyła się po oscarowej gali. Po wielkim rozgłosie, przyszedł czas wyjaśnienia.
Dziennikarka po gali wręczenia Oscarów pojawiła się na imprezie u słynnej pary muzyków: Beyonce i Jay-Z. Rusin niedługo później opublikowała na Instagramie zdjęcie z Adele oraz długim opisem afterparty, o którym pisaliśmy TUTAJ.
W sieci zawrzało! Dziennikarka na samym początku postu wspomniała, że na afterparty był absolutny zakaz robienia zdjęć. Następnie relacjonowała przebieg imprezy:
„Na wczorajszej prywatnej imprezie Beyoncé i Jaya Z rozmawiałam z Adele o… butach (Adele na zdjęciu po zrzuceniu chyba z 30kg!), a Jay Z uczył mnie imprezowego układu tanecznego (…)
Zaczęło się od rozmowy z Adele o moich szpilkach (namawiała mnie na kapcie które sama miała na nogach). Szczerze, nie poznałam jej bo jest teraz szczupła jak przecinek! Gadałyśmy zaśmiewając się do momentu kiedy powiedziała jak się nazywa… Rozmowa z Adele była przepustką do miłej konwersacji z Rihanną.”
Po pojawieniu się postu, internet oszalał. Ludzie zaczęli parodiować opowieść Rusin. Zdecydowała się na to również Katarzyna Nosowska, o której pisaliśmy TUTAJ. Ponadto, głos w sprawie zabrały zagraniczne media. W efekcie dziennikarka usunęła zdjęcie ze swojego Instagrama.
Zobacz także: Konflikt Kingi Rusin i Weroniki Rosati
Dziennikarka na swoim Instagramie opublikowała długi post, w którym wyjaśnia całe zamieszanie związane z jej osobą. Napisała, że w sieci krąży niezwykle dużo fałszywych informacji, dlatego chce rozwiać wszystkie wątpliwości. Rusin tłumaczy, że zakaz robienia zdjęć na imprezie naprawdę obowiązywał, a opublikowana fotografia z Adele była wykonana poza miejscem przyjęcia. Napisała:
“Zdjęcie jest wynikiem długiej i przesympatycznej rozmowy. Jest to zdjęcie pozowane, zrobione za zgodą Adele. Adele sama wybrała to zdjęcie spośród kilku zrobionych nam moim telefonem przez znajomego reżysera. Było to zdjęcie na instagrama, a nie „do szuflady”.”
Następnie Rusin wyjaśniła, że zdjęcie nie zostało nigdy nikomu sprzedane, a dodatkowo nikt nie miał do niej pretensji w związku z jego publikacją. Dziennikarka poinformowała również, że planuje odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania dotyczące imprezy.
A co Wy myślicie o zaistniałej sytuacji?
źródło: Instagram Kingarusin