Kultowa eMka pojawia się na ekranach telewizorów już od 20 lat. Jednak nie wszyscy mają z nią związane pozytywne wspomnienia. Gwiazda „M jak miłość” wstydzi się udziału w hitowym serialu.
Franciszek Przybylski, który przez kilka lat wcielał się w postać serialowego Łukasza, w gorzkich słowach podsumował serial „M jak miłość”, jak i samą Telewizję Publiczną.
„M jak miłość” to jeden z najbardziej znanych i popularnych seriali, który opowiada o losach kilkupokoleniowej rodziny Mostowiaków. Produkcja, do której wielkiego sukcesu przyczyniła się m.in. scenarzystka Ilona Łepkowska, swojego czasu była najchętniej oglądanym programem telewizyjnym w Polsce. Według danych firmy AGB Nielsen Media Research w marcu 2005 serial „M jak miłość” przyciągnął przed ekrany rekordową ponad 12 mln widownię.
Serial ten emitowany jest na antenie telewizyjnej dwójki od 2000 roku, a dokładnie 20 lat temu na planie padł pierwszy klaps rozpoczynający produkcję. Jedną z gwiazd „M jak miłość” swojego czasu był Franciszek Przybylski, który związał się z serialem jako 7-letnie dziecko. Chłopiec od pierwszego odcinka wcielał się w postać Łukasza – syna Marty Mostowiak (Dominika Ostałowska) oraz Norberta Wojciechowskiego (Mariusz Sabiniewicz). Swoją przygodę z eMką Franek zakończył po sześciu latach pracy na planie. Jak teraz wspomina tamten czas była gwiazda „M jak miłość”? W związku z 20-leciem serialu Przybylski pokusił się o opublikowanie kilku zdań na swoim instagramowym profilu.
„Kawał czasu. Kawał życia. Spędziłem w M-ce 6 lat mojego dzieciństwa, a wspomnienia oraz emocje z nią związane towarzyszą mi do dzisiaj. Miałem okazję obserwować przy pracy takich wspaniałych ludzi jak nie będący już z nami Witold Pyrkosz czy cudowny Mariusz Sabiniewicz.
Tak dużo zawdzięczam Dominice Ostałowskiej, tak wiele nauczyła mnie o ludziach, o świecie i o poczuciu humoru
Chociaż Franciszek na planie spędził kilka lat swojego dzieciństwa i spotkał wiele inspirujących osób, nie wszystkie momenty z tamtego czasu są dla niego pozytywne. 27-letni mężczyzna gorzko podsumował swój udział w serialu „M jak miłość”, przyznając, że do dziś trochę wstydzi się tego serialu.
„Niekoniecznie wszystkie moje wspomnienia z M-ką są pozytywne.
Moi najbliżsi wiedzą ile tak naprawdę kosztowała mnie cała ta przygoda.
Bycie dzieciakiem, którego ok. dwa razy w tygodniu ogląda w tv przez kilka lat średnio 10 mln Polaków to. jest. konkret.
Wstydziłem i do dziś wciąż trochę wstydzę się tego serialu. Od pewnego momentu, granie w nim wydawało mi się być po prostu „siarą”.
M.in. dlatego zwiałem.
Dzisiaj patrzę na to wszystko ze sporym dystansem.”
Przybylski w swoim wpisie nie oszczędził samej Telewizji Publicznej, nazywając ją między innymi instytucją pełną jadu, kłamstw i nikczemności.
„Jedna rzecz nie daje mi spokoju. Telewizja Polska to od kilku lat instytucja pełna jadu, kłamstw, oszczerstw i nikczemności. Jest to wyjątkowy paradoks, że telewizja odpowiedzialna za ten fenomen jakim jest M-ka dzisiaj reprezentuje sobą wszystko co rzekomej Miłości przeczy. Jestem wściekły kiedy widzę jak Ci sami ludzie, którzy odpalają sobie wieczorami to serialicho i uśmiechają się widząc chatę w Grabinie, rano kiedy się budzą, dostają do jajecznicy propagandową papkę, która ścina im mózgi i sprawia, że najchętniej wyszliby z domu i zaje*ali sąsiada za to, że jest inny niż oni sami. To nie jest Miłość”
Myślicie, że TVP odniesie się do gorzkich słów byłej gwiazdy „M jak miłość”?