W połowie lutego 2025 roku media obiegła tragiczna wiadomość o śmierci Jeremiasza „Jeza” Szmigla, uczestnika programu „Warsaw Shore”. Miał zaledwie 30 lat. Po wielu tygodniach milczenia głos zabrała jego partnerka, Oliwia Dziatkiewicz, która w poruszającym wpisie na Instagramie podzieliła się swoim bólem i zaapelowała o szacunek dla pamięci zmarłego.
W emocjonalnym oświadczeniu opublikowanym na Instagramie, Oliwia wówczas napisała:
„Wiem, że czekacie na mój głos. Jest mi ciężko, jestem na mocnych lekach i terapii. Nikomu nie życzę takiego bólu, jaki teraz przeżywam po stracie ukochanej osoby. W mediach aż szumi, co jest to dla mnie ciężkim widokiem, bo każdy detal mojego życia przypomina mi o nim, lecz chcę wam napisać raz na zawsze i więcej się nie wypowiadać. Jez zmagał się z bardzo ciężką depresją i mocnymi emocjami, z którymi staraliśmy się walczyć. Jeśli macie taką możliwość, dbajcie o siebie i o swoich bliskich. Pamiętajcie, że z każdej sytuacji zawsze jest wyjście i nie dajcie swoim demonom przejąć nad sobą kontroli. Bardzo was proszę, dajcie Jezowi odejść w pokoju, na który zasługuje, a mi stanąć na nogi, choć nie wiem, ile zajmie mi to czasu. Kocham Cię Jez, na zawsze w moim sercu.”
Po śmierci Jeza w sieci pojawiło się wiele spekulacji na temat okoliczności jego odejścia. Niektóre z nich sugerowały udział Oliwii w rzekomej strzelaninie. Te plotki stanowczo zdementowała Milena Łaszek, bliska przyjaciółka Oliwii i była uczestniczka „Warsaw Shore”, oraz Ewelona.
ZOBACZ TAKŻE: Tajemnicza śmierć Jeza z „Warsaw Shore” . Prokuratura mówi o osobach trzecich
Jeremiasz „Jez” Szmigiel dołączył do obsady „Warsaw Shore” w 2021 roku i szybko zyskał sympatię widzów. Jego nagła śmierć wstrząsnęła fanami programu oraz bliskimi. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele wpisów upamiętniających uczestnika show. Na taki wpis zdecydowała się także partnerka Jeza. Oliwia na swoim Instagramie pokazała zapłakną twarz i jak czytamy.
„Są lepsze i gorsze dni, ale przeszywająca tęsknota jest taka sama. Wiem, że zrozumieją mnie tylko Ci co przeżyli taką tragedię. To już druga w moim życiu, strata ukochanej osoby. A inni głupcy będą wbijać szpile gdzie się da aby bolało. Zakładanie maski to teraz codzienność, musimy ją zakładać żeby żyć. Cały czas walczę o to aby być silną i się nie poddawać bo nie przywykłam do bycia słabą. Chciałabym się uśmiechać jak kiedyś, czuć szczęście. A ból czuć jedynie kiedy się skaleczę. Chcę wrócić silna. I wiem że mi się uda.”
Jeśli Ty lub ktoś z Twoich bliskich potrzebuje pomocy, nie wahaj się sięgnąć po wsparcie. W Polsce dostępne są bezpłatne linie pomocowe, takie jak:
Pamiętaj, że nie jesteś sam. Pomoc jest dostępna.
Źródło: Instagram