W sieci zawrzało po tym, jak na stronie Schroniska dla Zwierząt w Zawierciu pojawił się wpis dotyczący dwóch owczarków niemieckich. Okazuje się, że zwierzęta należały do uczestniczki programu Królowe życia – Aleksandry Szafrańskiej. Kobieta zdecydowała się już zabrać głos, po tym, jak zmierzyła się z ogromnym hejtem. Co ma na swoją obronę?
Aleksandrę Szafrańską doskonale znają widzowie programu Królowe życia. Teraz bohaterka produkcji stacji TTV jest na językach mediów, a wszystko przez czworonogi, z którymi zdecydowała się rozstać.
W mediach społecznościowych pojawiła się informacja na stronie jednego ze schronisk dla zwierząt, z której mogliśmy dowiedzieć się, że właścicielka owczarków niemieckich nie szukała swoich psów, kiedy uciekły z posesji. Z wpisu wynikało, że nie interesowała się losem czworonogów i ani razu nie pojawiła się, aby je zobaczyć.
Pracownicy schroniska twierdzą także, że musieli upominać się o pokrycie kosztów utrzymania zwierzaków do czasu znalezienia dla nich nowego domu.
“Zgłosiła się do nas właścicielka twierdząc, że psy ponownie uciekły kilka dni temu. Poinformowała też, że psy notorycznie uciekają i chce je oddać, dlatego myśląc o dobru tych młodych psiaków zaproponowaliśmy, że znajdziemy im odpowiednie domy a wcześniej poddamy zabiegom kastracji i sterylizacji oraz szczepieniom, na których wściekliznę nie miały” – brzmi treść zamieszczonego posta.
Nie trzeba było długo czekać na stanowisko Aleksandry Szafrańskiej. W rozmowie z Faktem odparła wszelkie zarzuty i jak podkreśliła – “do oddania psów zmusiła ją nagle sytuacja życiowa”.
ZOBACZ TAKŻE: „Królowe życia”: Gwiazda reality-show jest w ciąży! Szafrańska zdradziła płeć dziecka
Była uczestniczka programy Królowe życia nie ukrywa, że po wpisie na stronie schroniska w Zawierciu spadł na nią ogromny hejt. Przyznała, że do oddania psów zmusiła ją sytuacja życiowa. Kiedy została mamą nie radziła sobie w opiece nad czworonogami, które były wymagające.
Szafrańska podkreśliła także, że dostała psy, kiedy poroniła i wówczas z mężem zajmowali się nimi najlepiej jak potrafili. Kiedy ponownie zaszła w ciążę, a następnie przywitała swoją pociechę na świecie, sytuacja uległa diametralnej zmianie.
“Z uwagi na sympatię do zwierząt zajmowałam się nimi, najlepiej jak umiałam. Mąż też. Ale potem pojawiło się malutkie dziecko. Jak znalazłam psom nowy dom, moja córka miała 1,5 miesiąca, a ja byłam po cesarce” – powiedziała w rozmowie z Faktem.
Opieka nad noworodkiem i dwoma dużymi psami przerosła świeżo upieczonych rodziców.
“Psy trafiły do schroniska, złapane przez hycli, ponieważ uciekły z posesji, kolejny raz z rzędu. Nasza działka ma 6000 m2, plus kawałek lasu. Psy podkopywały ogrodzenie, znajdowały sobie pole ucieczki, mimo naszych walk i starań. Układaliśmy je z behawiorystą, wychodziły na spacery i poświęcaliśmy im mnóstwo uwagi. Nie dało się nad nimi zapanować, a bynajmniej my sobie z nimi nie poradziliśmy” – wytłumaczyła swoje zachowanie.
Według słów Królowej życia po tym, jak owczarki zagryzły kury sąsiadów, zwróciła się do placówki o pomoc. Chciała, aby pracownicy schroniska pomogli jej w znalezieniu rodziny zastępczej dla czworonogów.
“Wbrew temu, co mówi schronisko, to ja znalazłam nowych właścicieli, którzy już drugiego dnia byli gotowi na odbiór psów”
Szafrańska w swojej wypowiedzi dodała, że schronisko kłamało w sprawie zapłaty na opiekę nad psami. Na dowód pokazała screeny. Dodała także, że cały czas była w kontakcie z nowymi właścicielami czworonogów. Królowa życia nie zamierza zamiatać sprawy pod dywan i jak zdradziła, już skontaktowała się ze swoim pełnomocnikiem.
“To ja tego samego dnia podałam im personalia ludzi, którzy chcą zaadoptować moje psy. Byłam w stałym kontakcie z nowymi właścicielami, informowałam na bieżąco o postępach w sprawie. To schronisko stwierdziło, że dla dobra zwierząt lepiej, aby to już nowi właściciele odebrali psy, a oni zaoferowali, że dopełnią wszelkich formalności. Tak też się stało”
Na koniec rozmowy z Faktem podkreśliła, że mimo hejtu dla niej najważniejsze jest to, że psy znalazły kochający dom. Podkreśliła także, że ma stały kontakt z ich właścicielami.
Źródło: Fakt.pl / Instagram