Sara Boruc obawia się, że najbliższy Fashion Week w Paryżu może okazać się niebezpiecznym siedliskiem koronawirusa. Należy zwrócić uwagę, że wiele osób przyjedzie z Mediolanu, gdzie panuje największe epicentrum zarazy w całej Europie.
Sara Boruc jest żoną znanego piłkarza – Artura Boruca. Wspólnie wychowują trójkę dzieci. Swoją nietypową i lekko egzotyczną urodę zawdzięcza swojemu ojcu, który pochodzi z Jordanii. Sara niedługo po ślubie rozpoczęła karierę w telewizji, prowadząc show Shopping Queen emitowanym na Polsacie Cafe. Próbowała swoich sił nawet w muzyce i wydała kilka swoich utworów. Ponadto, muzyka nie była jedynym pomysłem Boruc na życie. Ostatnimi czasy wydała również swoją kolekcję biżuterii. Gwiazda aktywnie działa również w mediach społecznościowych, a Instagram Sary to prawdziwa kopalnia inspirujących stylizacji. Fani gwiazdy z zachwytem podziwiają kolejne posty Sary, zasypując ją masą pozytywnych komentarzy.
Zobacz także: Sara Boruc w płaszczu własnego projektu – sztos!
Wielkimi krokami zbliża się wiosenny Fashion Week w Paryżu. Warto dodać, że niedawno zakończyły się pokazy w Mediolanie, gdzie aktualnie panuje największe ognisko koronawirusa w całej Europie. Sara Boruc w związku z tym zauważyła realne zagrożenie. Wiele osobistości związanych ze światową modą było we Włoszech, a następnie wybierają się do Paryża. Ponadto, w tak dużych skupiskach ludzi, jedna chora osoba może stworzyć ogromne spustoszenie. Sara Boruc na swoim Instagramie napisała:
“Niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego Tydzień Mody w ogóle jest organizowany? Paryż nie wydaje się najlepszym pomysłem skoro wszyscy przylecą tu z Mediolanu…”
Czy podczas panującej i szybko rozprzestrzeniającej się epidemii wirusa, organizacja masowej imprezy to dobry pomysł?
Co o tym myślicie?
źródło: Instagram Mannei_is_her_name