Jedna z bohaterek programu Doroty Szelągowskiej w rozmowie z jednym z portali opowiedziała o kulisach remontu swojego mieszkania. Przy okazji wyznała prawdę o finansowaniu!
Totalne remonty Szelągowskiej to już kolejna odsłona formatu, którego gospodynią jest Dorota Szelągowska. Polega on na tym, że dekoratorka wnętrz wraz z całą ekipą remontują mieszkania, domy osobom, które tego potrzebują. Jedną z bohaterek jednego z odcinków była pani Monika, która przez lata opiekała się swoją niepełnosprawną córką Marianką, która chorowała na bezzakrętowość, której skutkiem była opóźnienie rozwoju psychoruchowego.
Niestety ukochane dziecko pani Moniki zmarło, a kilka miesięcy po tragedii ona zdecydowała się zgłosić do programu Totalne remonty Szelągowskiej. Jej partner opuścił rodzinę dwa lata po narodzinach Marianki więc pani Monika została sama.
Uczestniczka programu w rozmowie z Plejadą opowiedziała o przebiegu remontu i o tym, jak bardzo jest wdzięczna ekipie. Przyznała, że udział w programie bardzo zmienił jej życie. Co więcej, historia pani Moniki stała się inspiracja dla innych rodzin, które przewartościowały swoje życie i zaczęły doceniać, to co mają:
Dzięki “Totalnym remontom Szelągowskiej” zgłosiło się do mnie jeszcze więcej osób, które potrzebują pomocy. Mówię tu o rodzinach, w których też urodziły się dzieci z niepełnosprawnościami. Dzięki programowi odzywa się też do mnie wiele osób, które mają zdrowe dzieci. Dzięki historii Marianki i programowi zaczęli doceniać swoje życie, że mają zdrowe dzieci, przewartościowali wszystko – to jest właśnie ta magia telewizji. To są ludzie z całego świata – to dla mnie ogromne szczęście
Pani Monika była zachwycona efektami remontu. Jej lokum w końcu zaczęło przypominać mieszkanie, a nie szpital:
Samo mieszkanie też zmieniło się nie do poznania. Z sali na OIOM-ie przeobraziło się w prawdziwe mieszkanie, gdzie mogę przywitać przyjaciół, przygotować dla nich posiłek, gdzie możemy razem obejrzeć film. Po prostu spędzić razem czas.
Nie zabrakło wzruszających momentów. Pani Monika wspomina ramki i zdjęcie zamieszczone na ścianie przez ekipę:
Byłam zszokowana tymi przedmiotami, które zostały przygotowane dla mnie. To były puste ramki, żebym mogła wkleić w nie nowe wspomnienia i wydarzenia. Ekipa zawiesiła też zdjęcia na ścianie. To było bardzo wzruszające
Jednak bohaterka programu przeżyła lekki szok, gdy otrzymała od ekipy 65 kartonów z rzeczami swojej zmarłej córki:
“To właśnie wtedy przeżyłam totalny szok, bo okazało się, że współpracownicy Doroty Szelągowskiej przywieźli mi 65 kartonów. Okazało się, że tych powpychanych do szaf rzeczy było naprawdę dużo. To wszystko dlatego, że Marianka rosła i miała coraz większe potrzeby. Pogarszał się też jej stan. Dokupowałam tylko potrzebne artykuły i wkładałam je do szaf. Liczba tych kartonów mnie przerosła i przygniotła. Bardzo trudne było także to, że nie wiedziałam, co znajduje się w każdym z pudeł. Ekipa nie wiedziała, jaki przedmiot ma dla mnie znaczenie. To był prawdziwy koszmar“
Pani Monika nie była jeszcze gotowa, aby otworzyć kartony z rzeczami swojej córeczki:
Gdybym tylko wiedziała, że w danym kartonie znajdują się ubranka Marianki albo jej kocyk, to bym je odłożyła na później. Nie byłam wtedy jeszcze gotowa na takie wspomnienia (…) Wiele przedmiotów oddałam do domów dziecka czy potrzebujących rodzin. To było dla mnie bardzo trudne przeżycie. Dopiero jak je rozpakowałam, to poczułam, że jestem u siebie. To były trudne miesiące. Potrzebowałam wtedy wsparcia.
Ponadto bohaterka programu Szelągowskiej wyjaśniła także kwestię finansowanie remontu w programie. Przyznała, że w całości koszty z nim związane pokrywa produkcja.
ZOBACZ TAKŻE: Historia Żakliny w Nasz Nowy Dom
Źródło: Plejada, Instagram