Ostatni weekend był pełen emocji dla fanów Dody, którzy zgromadzili się na jej koncercie w ramach trasy “Aquaria Tour” w Łodzi. Show jak zwykle gwarantowało dawkę energii, ale jak się okazało , nie zabrakło nieplanowanego incydentu! Doda musiała zareagować, a jak można się spodziewać, nie gryzła się w język.
Doda, znana z charakterystycznej charyzmy i niepowtarzalnego stylu, jest bez wątpienia jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na polskiej scenie muzycznej. Rabczewska ma na swoim koncie wiele hitów, a w ostatnich miesiącach ogromnym powodzeniem cieszył się jej utwór “Nim zajdzie słońce”, który nagrała ze Smolastym. Warto dodać, że piosenka wyświetlona została na platformie YouTube już ponad 64 mln razy.
Po trzyletniej przerwie w organizowaniu tras koncertowych, powrót Dody na scenę był nie lada wydarzeniem. Artystka zapowiedziała fanom niezapomniane doznania wizualne i muzyczne, co tylko podkręciło atmosferę wokół jej koncertów. Cały proces przygotowań można było śledzić w programie “Doda. Dream Show”.
W miniony weekend fanów Dody czekała kolejna gratka, gdyż gwiazda wystąpiła w łódzkiej Atlas Arenie.
Choć koncert był prawdziwym spektaklem, niespodziewanie pojawiły się problemy techniczne. Doda, zauważywszy kłopoty z odsłuchem, próbowała najpierw dyskretnie wezwać pomoc. Kiedy to nie przyniosło efektu, zdecydowała się na bezpośrednie działanie.
“Poproszę tu… Może mi ktoś pomóc z odsłuchem? Dziesiąty raz pokazuję. Nie wiem, czy robię to zbyt subtelnie, więc powiem niesubtelnie. No chodź tu!” – zawołała Doda, zwracając się do ekipy technicznej.
Na scenę szybko wkroczyło aż kilku pracowników.
“Siedem chłopów nagle się zjawiło” – skomentowała
Artystka po krótkiej chwili poprosiła o zmniejszenie głośności w słuchawkach, dodając humorystycznie:
“Tak głośno się drę, że aż sama siebie nie słyszę”.
Mieliście okazję być na którymś z koncertów Dody?
Zobacz także: Spięcie Dody i Ewy Drzyzgi w „Dzień Dobry TVN”! Zrobiło się niezręcznie…
